13 czerwca 2011

Rozdział 3 Spalone wspomnienia, nowe perspektywy

Znudzonym wzrokiem patrzyła na szybko przesuwające się widoki zza szyby. Swoją drogą nigdy nie widziała tak pięknego krajobrazu, ale w tej chwili przyroda najmniej ją obchodziła. Z niedorzecznym przekonaniem czekała na jakiekolwiek zainteresowanie jej osobą ze strony cioci. Siedząc już jakiś czas z nadąsaną miną, powoli traciła nadzieję na jakiś humanitarny odruch czy gest. Nadal jednak nie zamierzała się do niej odezwać.
Ta wyprowadzka to nie był jej pomysł, więc nie rozumiała dlaczego musiała się do niego dostosować. To, że jej rodzice umarli nie znaczy, że ona musi zmieniać całe swoje dotychczasowe życie.
Nie miała wyboru i musiała pożegnać się ze znajomymi, przyjaciółmi, nauczycielami...Nie pałała do nich żadnym gorącym uczuciem, ale wszystkich znała. Tam gdzie pojedzie wszyscy będą obcy.
Nie miała przyjaciół ani chłopaka, bo była typową szarą myszką – niczym nie wyróżniającą się spośród tłumu. A teraz przyszło jej zacząć wszystko od nowa.
Tak bardzo nienawidziła żadnych zmian i nie umiała nawiązywać znajomości. Teraz nie zostało jej nic innego jak pozyskać nowych znajomych w nowym miejscu.
Właściwie to nawet dobrze, że wyjeżdżam. Zacznę wszystko od początku, w nowym miejscu, wśród nowych ludzi.
Wodziła rozmarzonym wzrokiem po budynkach wyłaniających się zza wzniesień. Zastanawiała się, w którym będzie teraz mieszkać. Miała nadzieję, że dom będzie duży i z ładnym ogródkiem.
Megan wprost uwielbiała kwiaty, ale ze względu na niewielką przestrzeń w jakiej mieszkała, nie miała wokół siebie żadnej roślinności.
Nie było jej trudno rozstać się z poprzednim miejscem zamieszkania. Nigdy nie nazwała tego budynku domem. Dla niej były to tylko cegły, a nie prawdziwy dom wypełniony miłością i ciepłem. Bo przecież to ludzie powinni tworzyć taką atmosferę, takie miejsce, do którego każdy chce wrócić. A ona nie chciała. Nigdy.
Coraz bardziej znużona, oparła głowę o szybę i odpłynęła w krainę snów. Obudził ją lekki wstrząs i ból głowy po uderzeniu w przednie siedzenie. Dojechali. Próbowała pokazać, że nie obchodzi jej ta cała sytuacja ale nie umiała ukryć ciekawości malującej się na jej twarzy.
Cały budynek prezentował się bardzo ładnie. Dość duży, cały z drewna, ale w dobrym guście. Naokoło rosło wiele drzew, a dalej zaczynał się las.
Od razu pobiegła na górę do swojego nowego pokoju. Był o wiele większy od poprzedniego i wreszcie miała gdzie trzymać swoje nieprzebrane ilości ubrań i biżuterii.
Ściany pokryte zostały, przez poprzednich właścicieli, jasnoniebieską farbą i było na nich mnóstwo miejsca na obrazki górskich krajobrazów, które Megan tak lubiła. W pokoju dominowała ogromna dębowa szafa z mnóstwem miejsca na ubrania i inne drobiazgi. Całe pomieszczenie było bardzo dobrze oświetlone dzięki wielkiemu oknu, za którym rozciągał się piękny krajobraz.
Megan postanowiła, że rozpakuje wszystkie swoje rzeczy, żeby mieć później czas na zwiedzanie okolicy. Wyjęła wszystko z torby i opróżniła pudła stojące w pokoju. Zajęło jej to więcej czasu niż podejrzewała. Trochę znużona pracą fizyczną położyła się na chwilę na łóżku, ale nie przewidziała, że Morfeusz wyciągnie do niej swe dłonie.
Kiedy już się obudziła za oknem robiło się ciemno. Mimo wszystko Megan postanowiła pozwiedzać nowe miejsca. Chwyciła płaszcz wiszący na krześle i wybiegła z domu.
Szła żwawym krokiem, coraz bardziej zagłębiając się w las. Domy w tym małym miasteczku były ustawione od siebie dość daleko. To miało swoje plusy. Nikt nie musiał się martwić żadnym ciekawskim sąsiadem sterczącym w oknie.
Mijała kolejne drzewa i w miarę jak się ściemniało, robiło się coraz zimniej. Może nierozsądne z jej strony było chodzenie po lesie, którego się nie zna, w sytuacji, w której w każdej chwili może zapaść zmrok, ale Megan wcale to nie interesowało.
Podziwiała piękno natury. Rzadko miała okazję przebywać w miejscu, w którym nie czuje się spalin wydobywających się z samochodów.
Nagle Megan z hukiem wylądowała na ziemi. Winowajcą całego zamieszania okazał się być wystający korzeń pobliskiego drzewa. Oczywiście! Moja koordynacja ruchowa musiała mi o sobie przypomnieć... Wstając dziewczyna zauważyła leżący nieopodal swój pamiętnik. Musiał mi wypaść z kieszeni, gdy upadałam. No cóż...Wiem dobrze co powinnam z nim zrobić...
Znalazła w miarę dogodne miejsce, usiadła i wyciągnęła z kieszeni zapalniczkę. Po chwili wszystkie jej zapisane wspomnienia i myśli trawił ogień. W końcu zaczynam nowy rozdział w życiu. Bez niepotrzebnych łez i nieprzespanych nocy.


                                         *  *  *

Znienawidzony dźwięk budzika zmusił ją do wstania z łóżka. Spojrzała na kalendarz i zamarła. Dzisiaj muszę już iść do szkoły! Ciotka dała jej tydzień na zaaklimatyzowanie się w nowym środowisku. Ten okres miał swój koniec właśnie dnia 15 listopada.
Co za bzdura, żeby iść do nowej szkoły w środku semestru... - mruczała pod nosem pakując książki
Ciągle zaspana podeszła do okna i otworzyła jej na oścież. Zimny wiatr owionął jej rozgrzane ciało. Po pięciu minutach, w pełni sił witalnych i całkowicie rozbudzona tanecznym krokiem podeszła do szafy i wyjęła z niej ubrania – białą bluzkę z czarnym napisem, jeansową spódnicę i czarne buty na niewielkim obcasie. Szybko odświeżyła się w łazience i była już gotowa do wyjścia.
Megan kochała chodzić do szkoły i jednocześnie tego nienawidziła. Uwielbiała chłonąć wiedzę. Jej niezaspokojona ciekawość świata domagała się niezliczonej ilości informacji. Jednak jeśli chodziło o szkołę to zawierała ona też złą stronę – było w niej mnóstwo uczniów, wśród których Megan nie potrafiła się odnaleźć.
Cała droga do szkoły upłynęła jej na rozmyślaniu. Jak teraz będzie wyglądać moje życie? Nowy dom, nowa szkoła, nowe otoczenie – czy to znaczy, że ja też powinnam się zmienić? Być kimś nowym, zupełnie innym...Może wtedy znalazłabym przyjaciół. Ale po co udawać? Mogę być sama, ale z prawdziwą sobą...
Weszła do szkoły z niepewnością wymalowaną w oczach i szukała numeru sali, w której miała mieć pierwszą lekcję. Była już spóźniona 7 minut i nic nie wskazywało na to, że szybko pojawi się w klasie. Jeszcze przez pięć minut błądziła po korytarzu zanim wpadła na roześmianą dziewczynę.
- Przepraszam... - wybąkała i chciała odejść, ale zatrzymał ją głos nieznajomej:
- Hej! Jesteś tą nową z Perth*? - zapytała a uśmiech wciąż nie schodził jej z twarzy.
- Tak, to ja. Zgubiłam się...Mogłabyś mi pomóc? - spytała wciąż zdziwiona, że ktoś jest dla niej tak życzliwy.
     Jej poprzednia szkoła wypełniona była wypełniona po brzegi egoistycznymi i gburowatymi osobami.
- Jasne. Chodź. Pierwszą lekcję mamy razem. Jestem Sara. - powiedziała jasnowłosa
- Miło mi. Jestem...
- Megan. Wiem kim jesteś. Od tygodnia nie mówi się tutaj o niczym innym, tylko o dziewczynie z dużego miasta, która się tutaj przeprowadziła...
     Megan przyjrzała się uważnie poznanej dziewczynie. Wyglądała przyjaźnie, a jej uśmiech podbijał serca wszystkich ludzi. Jej twarz okalały jasne, proste włosy. Całego obrazu dopełniały zielone oczy, w których można zobaczyć tańczące wesołe ogniki.
Weszły do klasy i usiadły w jednej ławce. Przez cały czas większość uczniów rzucało jej zaciekawione spojrzenia, ale ona już się tym nie przejmowała. Słyszała złośliwe komentarze rzucone szeptem pod jej adresem. Pewnie nieczęsto ktoś przyjeżdża do tego miasteczka. Ale Megan udawała, że nic nie słyszy. Znalazła choć jedną osobę, która była dla niej życzliwa...



3 komentarze:

  1. Dlaczego ta Sara wygląda tak jak ja? Ukradłaś mi mój wygląd! Żartuję, ale serio włosy (baaardzo długie) i oczka są podobne. Ma się ten urok. I ja znowu piszę o sobie. Mam ogromne ego, tak wiem o tym. To boli... :) Znowu JA. Już. Cicho. Zaczniemy komentować rozdział. Pojawił się tak szybko. Chwała Ci za to, Meg.^^ Odrobinę nudny i mało ciekawych opisów, ale ogólnie to jest w porządku. Życzę powodzenia i Pozdrawiam Cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeprowadzka do ciotki top nic miłego, tym bardziej, za jak wyczytałam we wcześniejszych rozdziałach jej rodzice wcale nie zginełi w wypadku samochodowym tylko zostali zamordowani przez Colina. Ciekawa jestem co teraz zrobi Colin. Kiedy się spotkają i jak to sie dalej potoczy. Cieszę sie, ze w nowej szkole Megan znalazła życzliwą koleżankę - to bardzo ważne na początek. No i definitywnie zakończyłą poprzedni rozdział życia, paląc te kartki. Pięknie napisany rozdział, tak jak i poprzednie. Prosze o informowanie o nowych notkach na jednym z moich blogów
    http:pisanedlasiebie.blog.onet.pl
    http:between-hell-and-heaven.blog.onet.pl
    Pozdrawiam
    Prithika

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję. Cieszę się, że uważasz moje wypociny za warte przeczytania. Twoja opinia jest dla mnie szczególnie ważna, gdyż Twoje opowiadania są tak cudne, że powinno się je wydać w złotych okładkach. Oczywiście będę informowała o nowych notkach i jeszcze raz dziękuję za miłe słowa (nie spodziewałam się, że dostanę od Ciebie aż cztery komentarze). Aż mi się cieplutko na serduszku robi ;D No, ale dość już czułych słówek. Biorę się za pisanie.

    Pozdrawiam
    Meg

    OdpowiedzUsuń