9 czerwca 2011

Rozdział 1 Przyjaciółka Śmierć

Śmierć i życie to nierozłączni przyjaciele. Jedno bez drugiego istnieć nie może... Ale dlaczego za każdym razem, kiedy dowiadujemy się o śmierci bliskiej osoby, jesteśmy tak bardzo zszokowani? Dlaczego płaczemy, skoro teoretycznie wiemy, że tak powinno być – że ludzie muszą rodzić się i umierać?
A co w sytuacji, gdy umierają osoby, które powinny być jednymi z najważniejszych w naszym życiu,a my...my nie czujemy nic? Żadnych łez, żadnego cierpienia, tylko niewielka pustka i wyrzuty sumienia, posądzanie się o brak człowieczeństwa.
W takiej sytuacji znalazła się niedawno dziewczyna, o której wszyscy mówili, że jest miłą, ciepłą, wrażliwą osóbką. Każdy wiedział, że nie przejdzie obojętnie obok cierpiącego człowieka i zawsze udzieli pomocy, nawet tym, do których nie pała gorącymi uczuciami.
Dlatego wpatrywali się w nią zdziwieni, gdy usłyszawszy tragiczną wiadomość o śmierci jej rodziców, nie rozpłakała się, nie wpadła w histerię, nawet nie posmutniała. Żaden mięsień na jej twarzy nie drgnął, kiedy stojący przed nią policjant znudzonym głosem opowiadał o wypadku.
Teraz, po pogrzebie, nie rozmawia z nikim. Siedzi skulona na fotelu i patrzy nieobecnymi oczami.
Ludzie mówią, że od dnia wypadku zachowuje się jak spłoszone zwierzę. Nie rozmawia z nikim i nawet dziś żadna osoba nie podeszła do niej by złożyć kondolencje.
A ona siedzi tam i drży z zimna podczas gdy tłum ludzi, umownie nazwany rodziną, oblega jej dom. Nikt nie rozumie tego, co czuje to zagubione dziecko. Nikt nie chce powiedzieć, że jest mu przykro z powodu ich śmierci, bo ona wie, że to nieprawda i jej puste nieobecne oczy zdają się patrzeć na nich jak przez rentgen. Przez chwilę wydawało im się, że zobaczyli w jej oczach kpinę, gdy jakaś ciotka zaniosła się szlochem nad zmarłymi.
Żaden z tych ludzi nie wiedział, że dziewczyna przechodzi właśnie jeden z najtrudniejszych okresów w swoim życiu. W jej głowie toczyła się prawdziwa walka myśli. A wszystko przez to, że nie umiała poradzić sobie z własnymi emocjami. Nie rozumiała, tego co czuje.
Czy to nie zabawne, że tylu ludzi przyszło na ich pogrzeb, tylko po to, aby zobaczyć jak ja zniosłam ich śmierć? Chodzą po domu z minami męczenników i powtarzają w kółko jak papugi, które nauczyły się kilku zdań: „Strasznie mi przykro”, „Wiem co czujesz”, „Nie możesz się załamać. Oni chcieliby żebyś była szczęśliwa”.
Najgorsze jest to, że ja nie czuję nic. Nie jest mi przykro. Nie czuję nawet smutku. Sądzę, że nie powinni umierać i szkoda mi ich jak szkoda mi jest każdego nieżyjącego człowieka. Nie potrafię płakać nad ich śmiercią. Wszystkie łzy wypłakałam za ich życia i teraz obiecałam sobie, że już więcej żadna łza nie spłynie w kałuże łez z ich powodu.. Noc przed ich śmiercią była ostatnią nocą, gdy leżałam bezsilna łkając do poduszki, a po policzkach spływały mi łzy upokorzenia i niezrozumienia.
Wtedy nie łudziłam się nawet, że to wszystko skończy się tak wcześnie. Myślałam, że jeszcze przez dwa lata będę musiała wracać codziennie po szkole do znienawidzonego budynku, którego nawet nie mogę nazwać domem...
Teraz moja przyszłość zależy od któregoś z krewnych. Sama mieszkać nie mogę, ale nie sądzę, żeby któryś z tych zadufanych w sobie, egoistycznych ludzi podjął się utrzymywania mnie. Zadbać o siebie umiem sama. Samodzielności musiałam się uczyć już od najmłodszych lat. Nie mogłam powiedzieć, że nie daję sobie rady, że potrzebuję pomocy, że życie jest za trudne, aby iść przez nie samemu bez nikogo, na czyim doświadczeniu mogłabym się oprzeć. Jako dziecko bardzo pragnęłam ciepła, ale rzadko je dostawałam.
Mimo tego, że rodzice tak bardzo mnie krzywdzili to jako mała dziewczynka, a potem nastolatka wchodząca w okres dojrzewania, pragnęłam przy nich być. Pragnęłam opowiadać im swoje myśli, nawet jeśli za każdym razem zostawałam wyśmiana i upokorzona. Nie odczuwałam wtedy nienawiści. Ja tylko chciałam, żeby mama podeszła do mnie, przytuliła mnie i powiedziała, że wszystko będzie dobrze. Sama uparcie wierzyłam w to, że jeszcze będę szczęśliwa. Ale nie byłam...



A teraz śpij, teraz śpij
i zapomnij o tym, co widziałeś, co słyszałeś, co przeżyłeś i...
pomyśl, że to sen, że to wcale nie działo się.
Tak będzie lepiej.
Śpij...”


Trzeci wymiar – Zapomnij o tym



                                                _________________________


Witajcie!

Oto kolejny rozdział. Nie wnosi on nic do akcji, ale od tego się wszystko zaczęło i w późniejszym czasie to wydarzenie będzie miało duże znaczenie. Nie wiem kiedy ukaże się następny rozdział, ale spróbuję go dokończyć w weekend, więc może w niedzielę zastaniecie tu nowy rodział : )

Pozdrawiam
Meg

4 komentarze:

  1. Pierwsza! Ale tu nie o tym. To ta sama dziewczyna co z prologu? Fajnie piszesz, i będę szczera: wydaje mi się, że ta opowieść będzie lepsza od tamtej na poprzednim blogu. Lepiej się zaczyna. Ale proszę nie przerywaj i tej. http://rhythm-of-kiss.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, to ta sama dziewczyna. Swoją drogą główna bahaterka tego opowiadania. Mam nadzieję, że ta opowieść jest lepsza. Tamta z każdym kolejnym rozdziałem była coraz bardziej bezsensowna. Mojej przyjaciółce zajęło dwa miesiące przekonywanie mnie, że powinnam spróbować jeszcze raz. Szczerze mówiąc to bałam się, że każde moje opowiadanie jest z góry skazane na niedokończenie i zapomnienie. Ale teraz wróciłam i to w wielkim stylu ;p

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak więc wpadłam, rozejrzałam się i zatrzymałam na dłużej. Prolog dobry, ciekawy, przepowiada, że będzie jakiś nieziemski "on" i zwyczajna "ona". Jestem na tak. Aczkolwiek... trochę dłuższy mógłby być ;p
    Pierwszy rozdział... ciekawie opisany, dobrze sformułowane myśli... czekam na więcej :)
    Co do samego bloga, to myślę że powinnaś zmienić czcionkę głównego napisu bo polskie znaki na niej nie wyszły. A tak w ogóle skromnie i bardzo ładnie. Kolorystyka dobrze dobrana, wielkość liter ok. Pozostaje powiedzieć: pisz dalej !
    Pozdrawiam,
    July.

    [dead-affection.blog.onet.pl]

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow początek jest niezły. Bardzo dobry pomysł na rozpoczęcie opowiadania. Teraz bohaterka bedzie musiała zmienic całe swoje życie. Ciekawa jestem jak to sie dalej potoczy. Genialnie opisałaś uczucia.
    Prithika
    http://pisanedlasiebie.blog.onet.pl
    http://between-hell-and-heaven.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń